Podobno zostać sierotą jest rzeczą straszną. Można bez końca spierać się, czy gorszym przeżyciem jest stracić kochanych rodziców, których znamy od lat, czy też stracić rodziców, których nawet się nie znało. Czas leczy rany, więc kiedyś można zaakceptować ich brak. Ale jak zapomnieć o rodzicach, których wciąż się ma? O rodzicach, dla których całe życie ich dziecka jest istną porażką? Już mają syna-prawnika... Mają córkę-lekarza... Czy coś więcej było potrzebne? Nie potrafili zaakceptować moich marzeń, a jeszcze bardziej ich realizacji. Nie wspominając już o sukcesach w tym kierunku. Przeprowadziłam się jak najdalej od nich i tak oto podbijam Londyn XD. Oprócz tego moja "agentka", jak ją nazywają dziennikarze, sama zaproponowała przyjazd tutaj i rozwój "kariery" właśnie w Anglii. Przez całe trzy dni Roxy ciągała mnie po urzędach, nie urzędach, nieruchomościach, spotkaniach... Musiałam odpocząć, zresztą chyba nawet mi się należy. Wieczorem, koło 19:30, udałam się do pubu. Incognito oczywiście, byłam tak zmęczona, że nie miałam ochoty na dodatkowe atrakcje. Usiadłam przy barze i zamówiłam drinka. Skończyła się jakaś piosenka i zapodano kolejną. Najśmieszniejsze było to, że jestem autorką. O mało nie spadłam z krzesła ze śmiechu.
- Dobrze się czujesz? - spytał barman, stawiając napój obok mnie.
- Tak, tak... Ja tylko... - znów nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
(Alex? Głupawka w pełni XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz