czwartek, 3 marca 2016

Od Savary

Zmiana po raz których miejsca zamieszkania, to zmiana dla mnie dotychczasowego życia. Diametralna. Osiągniecie pełnoletności oznacza uwolnienie się od opiekuńczego brata, który mnie pilnował. Zawsze wiedział, co robię. A teraz... nareszcie mogę żyć swoim życiem. Mogę robić co chcę, bez przeszkód mogę zwiedzać nowe miejsca, oraz bez przeszkód nakrycia....
Z cichym westchnięciem odłożyłam na podłogę ostatni już karton. Wycierając kroplę potu z czoła, usiadłam na wygodnej, czarnej oraz średniej wielkości kanapie. Musze przyznać... jestem padnięta tym wnoszeniem kartonów na czwarte piętro mojego nowego miejsca zamieszkania. Musiałam jeszcze tylko wszystko poustawiać i mogę zacząć normalnie żyć. Ale najpierw trzeba iść odebrać papiery z uczelni i iść po zakupy. Przed nieszczęsnym wyjściem do ludzi, ubrałam na siebie o rozmiar za dużą bluzę sportową, która bez przeszkód zakryła moją górną partię ciała.
Już dawno zrobiło się ciemno, a ja spacerowałam sobie ciemną, przyboczną uliczką. Nie miałam zamiaru chodzić zatłoczonymi jeszcze o tej porze ulicami, wielkiego miasta. Muszę przyznać, że miasto te budziło we mnie zachwyt swoją nie codzienną odmiennością. Mieszkało u wiele ludzi, różnych narodowości, którzy bez przeszkód żyli obok siebie. Jak równy z równym. Z zamyślenia wyrwał mnie śmiech obcych ludzi. Po gamie głosu spostrzegłam, że były to męskie głosy. I na bank nie byli to mili ludzie. Gdy już chciałam zawrócić, usłyszałam za sobą krzyki i gwizdy.Czy zauważyli mnie? Na pewno. By to sprawdzić, spojrzałam za siebie. Nie myliłam się. Szli prosto w moją stronę.
- Czemu taka laska jak ty, spaceruje samotnie po ulicach tak wielkiego miasta? - zapytał jeden z " dresów''. Ewidentnie wyczułam od niego alkohol. Głos ugrzązł mi w gardle. Niespokojnie, zaczęłam się cofać do tyłu. Niestety wpadłam na drugiego koleżkę, tego pierwszego. No to mam kłopoty.
- Chyba lala, zapomniała języka z chaty. - zarechotał trzeci. Nigdy bym tego nie zrobiła, ale to było potrzebne. Odwróciłam się do jednego z chłopków. Wymierzyłam mu mocnego, prawego sierpowego w twarz, by następnie kopnąć go w podbrzusze. Gdy ten padł na ziemię, zaczęłam uciekać znaną mi dróżką. Usłyszałam, że tamci biegną za mną. Wyleciałam na jedną z większych ulic, która obecnie była prawie pusta. Zaczęłam biec przed siebie. Gdy spojrzałam za siebie, nie oczekiwanie odbiłam się od kogoś i wylądowałam na nie za czystym chodniku. Przerażona spojrzałam przed siebie. Gdy upewniłam się, ze to nie jeden z oprawców, zacinając się powiedziałam:
- P...proszę pomóż mi.
( jakiś chłopak? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonała Sasame Ka z Ministerstwo Szablonów