Nowy dom, nowe miasto, nową szkoła, nowe znajomości.. Nowe życie.. Czy warte będzie swej uwagi?
Domek już z oddali zapewniał ciekawość , w środku było jeszcze lepiej. Dobrze że sama nie mieszkałam. Pilotem otworzyłam garaż parkując tam cenne auto. Na tylnym siedzeniu siedziała moja wierną towarzyszka. Lux również z niecierpliwością czekała aż późną nowy dom. Zamknełam garaz a walizki wyjełam z bagażnika. Nawet Lux pomogła mi z torbami. Chwytając jedną swoimi zębami za uchwyt. Otworzyłam drzwi do mieszkania wpuszczając samiczke zamykając za sobą. W środku pachniało tak świeżo, i miło.
Obje rozglądalismy się za pokojem symialnianym. Znaleźliśmy na 1 piętrze. No znaczy Lux pierwsza znalazła. Zostawiłam tam swoje torby i walizki. Lux od razu waliłam się na łóżku.
-aż tak miękko?- spytałam z uśmiechem i skonczyłam , upadając miękko na plecy, samiczka lekko podskoczyła.
-ale tu fajnie. Co?- spytałam wesoło, lisiczka siedziała więc jedną ręką podrapałam ją za uchem. Szybko po tym zaskoczyła z łoża i staneła między wejściem do sypialni a korytarzem. Drzwi były otwarde , w domu ich nie zamykam.
Oparłam się na łokciach spoglądając na samice.
-chce ci się wychodzić?- podniosłam brew. Ta zamerdałam ogonem. Znów położyłam głowę rozstawiając na boki ręce patrząc w sufit.
-a mi się nie chce.. - mruknełam lekko zmęczona, wygodnie mi było bym ruszyła swoje cztery litery. No ale towarzyszka nie da mi spokoju.. Wskakując mi na brzuch zmusiła mnie do skulenia i podniesienia oraz spięcia brzucha co samo w sobie powodowało podniesienie.
-no dobra dobra - zachichotałam gdy ta liznełam mnie po policzku swoim krótkim języczkiem po czym zeszła na końcu klepając swym puchatym ogonem. Wstałam rozciągając się pionowo, z głębokim oddechem. Po czym wzięłam portfel , klucze i ruszyłam za Lux zamykając za sobą dom.
-no wiesz w ogóle gdzie idziemy?- położyłam dłonie na biodra. Lisica jednak prowadziła do przodu, a ja dreptałam za nią. A że wolimy biegać więc truchcikiem przemierzalismy trasy miasta. Gdy zagapiłam się na ładnego chłopaka po drugiej stronie ulicy.. Drzwi otworzyły się od sklepu. Wpadłam na nie dość mocno upadając delikatnie na tył. Chwyciłam się za głowę.
-o przepraszam.. - usłyszałam męski głos. Po czym otworzyłam oczy, obraz zaostrzył się a ja ujrzałam jakiegoś młodego chłopaka. Wysunął do mnie rękę, a ja podałam mu swoją. Pomógł mi wstać z gracją.
-wybacz, nie zauważyłam jak biegnie. - cicho się zaśmiałam z lekkim uśmiechem , nieśmiało zaczynając rozmowę.
Jakiś chłopak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz